Blog 2 minuty czytania

Pytania i odpowiedzi (2)

– Dlaczego w swojej prozie zajmuje się pan przede wszystkim silnymi kobietami? 

Bo lubię twardą, męską prozę.

– Czy przeszkadza panu wszechobecna reklama, która już niedługo zacznie wciskać się nawet do książek?

W książkach generalnie znajduję reklamę innych książek i zupełnie mi to nie przeszkadza. Natomiast jak ognia unikam mediów wypełnionych reklamami. Od lat, konsekwentnie nie oglądam żadnej telewizji. Praktycznie nie czytam gazet, a jeśli muszę skorzystać z jakiegoś portalu to tylko z włączonym adblockiem albo w trybie „reader”. Natomiast bilbordy zupełnie mi nie przeszkadzają. Z tych plakatów bowiem patrzą na mnie jedyni Polacy, którzy są radośni i uśmiechnięci.

– Dlaczego krytycy głównego nurtu nie lubią fantastyki? 

Prawdopodobnie dlatego, że nie mają na nią żadnego wpływu. Mam wrażenie, że większość krytyków chciałaby kształtować czytelnicze gusty, mieć wpływ na rynek, decydować co dobre, a czego lepiej unikać. Ale to oni mówią teraz o kryzysie czytelnictwa. Ludzie związani z fantastyką niczego takiego nie twierdzą.

Krytyka literacka nie ima się tego gatunku. Nic co napisze najbardziej nawet opiniotwórcze pismo nie ma się w żaden sposób do wysokości sprzedaży danego tytułu. Prawdopodobnie z tej przyczyny wielu recenzentów usiłuje dezawuować gatunek nazywając odbiorców fantastyki „fanami”, a nie po prostu „czytelnikami”.

– Do czego, według pana, służy literatura? 

Literatura to wielki wór, do którego autorzy wrzucają różne rzeczy bez ładu i składu, a z którego każdy bierze sobie co chce. To kwintesencja chaosu, a nie uporządkowania. A chaos nie może służyć jakiemuś konkretnemu celowi.

I dlatego powtórzę za jednym ze zdobywców nagrody Nobla: „prawdziwa literatura nie służy do niczego”.

– Jak pan myśli, czy istnieje inteligentne życie na innych planetach?

Na pewno nie. Dlaczego inne planety miałyby się różnić od naszej?

– W którymś z wywiadów pisze pan, że chciał zostać pisarzem od dziecka. Skąd więc wybór architektury jako kierunku studiów? 

Architektura była wyborem najfajniejszej z rzeczy, których NIE chciałem robić. W socjalizmie z pisania nie można było żyć. Czymś musiałem się zająć, więc wybrałem studia najciekawsze, trudne, stanowiące wyzwanie. Nie licząc się z tym, że będę projektował jakiekolwiek budynki. I nigdy nie projektowałem. Zostałem na uczelni z powodu nielimitowanego czasu pracy i luzu, który wtedy tam panował. A kiedy tylko pojawiła się taka możliwość zostałem pisarzem zawodowym, czyli takim, który żyje z pisania.

– Jaki obraz wybrałby pan jako szczytowe osiągnięcie malarstwa? Czy byłaby to Mona Liza?

Moim bohaterem nie jest Leonardo da Vinci, który namalował Giocondę. Idolem jest dla mnie Marcel Duchamp, który kupił pocztówkę z Mona Lizą i dorysował jej wąsy. Tworząc w ten sposób nowy kierunek w sztuce zwany pop artem. To postać zdecydowanie mi bliższa.

– Szalenie modne jest dzisiaj pisanie książek historycznych. Czy planuje pan napisanie kiedyś książki stricte historycznej? 

Nigdy nie napiszę książki historycznej bo nie lubię znać z góry zakończenia. Przecież cokolwiek bym nie wyczyniał z głównym bohaterem, to osadzony w konkretnej scenerii, będzie musiał się liczyć z porażką lub zwycięstwem opisywanej sprawy. To szalenie nudne. Absolutnie nie dla mnie.

Z cyklu inspiracje: Hala Ludowa jako Cesarska Dostrzegalnia.

Kontakt do agenta

Wszystkie zapytania ofertowe lub związane z promocją proszę kierować na adres:

ziemianski.az@gmail.com